środa, 23 kwietnia 2014

Chapter 2

-Hej-przywitała mnie Libby tradycyjnym buziakiem w policzek-Gadałaś z Zaynem?
-Lib, wiesz jakie mam zdanie na ten temat
-Dziewczyno rozerwij się trochę! Jest piątek, a ty będziesz siedziała w domu z książkami?
-To źle że chcę mieć dobre oceny? Mam większe ambicje niż praca w burdelu
-Żadna praca nie hańbi-wyszczerzyła się dziewczyna
-Chodź, idziemy, bo McFinn nas potrzebie żywcem jak się spóźnimy-wzięłam potrzebne książki z szafki z szafki i razem z Libby ruszyłyśmy do klasy, śmiejąc się z dziwnych tekstów nauczycielki angielskiego. Rozbrzmiał dzwonek, oznajmiając początek lekcji i wszyscy zajęli swoje miejsca. Do klasy weszła McFinn, a za nią jakiś chłopak. Miał na sobie czarne, trochę podziurawione spodnie, białą koszulkę oraz szarą bluzę z kapturem. Głowę spuścił w dół i wpatrywał się w podłogę, więc nie można było dostrzec jego twarzy. Nie opuszczała mnie jednak myśl, że już kiedyś widziałam tak ubranego chłopaka
-Dzień dobry, to jest Harry Styles. Od dzisiaj chodzi z wami do klasy-chłopak podniósł wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. Nie, nie, nie. Błagam tylko nie ten dupek! Cudownie! Nie dość że chodzi ze mną do szkoły, to jeszcze do tej samej klasy
-Harry usiądź koło Zoey i zaczynamy nowy temat
-Co?! Przecież są trzy wolne ławki, dlaczego tam nie może usiąść?!
-Siada z tobą.Wytłumaczysz mu temat. Harry zajmij miejsce i zaczynamy-chłopak uśmiechnął się szeroko i usiadł w ławce. Przez całą lekcję nic się nie odezwał. Zamiast tego ciągle mi się przyglądał. Zadzwonił dzwonek na przerwę. Reszta czasu upłynęła tak samo. Na lekcjach nudno, ale kiedy dzwonił dzwonek dziewczyny lepiły się do Harry'ego. Po skończonych zajęciach wsiadłam do swojego auta i wróciłam do domu.
-Jestem już-krzyknęłam, choć wiedziałam, że jestem sama. Kiedy rodzice jeszcze żyli z ogromnymi uśmiechami na twarzach odpowiadali. Nie mogłam się odzwyczaić, więc teraz kiedy ich już nie ma nadal się witam. Rzuciłam torbę na schody i głodna poszłam do kuchni. Zdając sobie sprawę, że w domu nie ma nic do jedzenia, zamówiłam pizzę.
-Cześć Zo!-przywitał się Zayn wchodząc do domu. Chwilę później chłopak pojawił się w kuchni-To co jemy?
-Zaraz powinna być...-przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, odebrałam pizzę, zapłaciłam i wróciłam do kuchni. Przełożyłam ciasto z pudełka na talerz-Smacznego-postawiłam przed nami talerzyki i nałożyłam sobie kawałek. Po zjedzonym obiedzie Zayn pojechał po Libby, a ja poszłam na górę. Czas podjąć decyzję: iść z nimi, czy zostać w domu? Tak czy nie? Nie czy tak? Zoey skup się! Może być fajnie, zabawisz się trochę. Z drugiej strony mogą nas złapać i będziemy mieli poważne kłopoty. Chodziłam w kółko zastanawiając się czy nielegalne walki to dobry pomysł
-Dobra, trudno. Raz się żyje-zaczęłam grzebać w szafie w poszukiwaniu jakichś właściwych ubrań. Wybrałam czarny top oraz białą koszulkę na ramiączka z szarym napisem "I'M YOUR BAD GIRL". Przydałyby się jeszcze jakieś spodenki. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Libby
-Hej, słuchaj weź mi swoje czarne shorty
-Okej, zaraz spakuję
-Dzięki cześć-rozłączyłam się i poszłam do łazienki umyć głowę. 10 minut później do domu wparowała moja przyjaciółka
-Zo gdzie jesteś?!-krzyknęła zdejmując swoją skórzaną kurtkę
-Już idę!-mokre włosy zawinęłam w ręcznik i zbiegłam na dół. Przywitałam się z Libby, wzięłam shorty po czym wróciłam do łazienki, by się przebrać oraz wysuszyć włosy. Gotowa zeszłam do kuchni. Na środku pomieszczenia stali Zayn i Lib namiętnie się całując.
-Ja się dziwię, że on cię jeszcze nie przeleciał-wyminęłam ich i nalałam sobie wody do szklanki
-Czekam na moment aż w końcu cię nie będzie w domu-zmroził mnie wzrokiem
-No to jeszcze sobie poczekasz-zaśmiałam się i wypiłam swój napój
-Zbieraj się jedziemy-powiedział Zayn i wyszedł z domu. Wzięłam swoją torebkę, zamknęłam dom i razem z Libby wsiadłyśmy do auta mojego brata

-----------------------------------------------------------
Kolejny rozdział, mam nadzieję że się podoba. Liczę na komentarze. Co sądzicie o nowym wyglądzie? Mnie się bardzo podoba. Przepraszam za opóźnienie. Rozdział miał być w sobotę, ale nie miałam kiedy dodać.
Kisses,
Gats xx

czwartek, 10 kwietnia 2014

Chapter 1

Obudził mnie mój brat który wydzierał się na cały dom próbując śpiewać. Zastanawiam się czy on na pewno nie jest chory psychicznie
-Zayn do cholery zamknij tą mordę!-krzyknęłam i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegarek: 7.00. Wstałam i wyglądając jak "żywy trup" zeszłam do kuchni.
-Cześć młoda-powiedział Zayn mierzwiąc mi włosy z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jeszcze raz dotkniesz moich włosów a zginiesz śmiercią tragiczną-zagroziłam mu palcem i usiadłam przy stole.
-Zlituj się o królowo, zrobiłem naleśniki na śniadanie-powiedział stawiając przede mną talerz.
-Ehh no dobrze-westchnęłam-Te naleśniki cię uratowały-zabrałam się do jedzenia.
-Idziesz dzisiaj z nami?
-Gdzie?
-Razem z Niallem, Liamem i Libby mamy w planach się trochę rozerwać-Zayn, jego paczka i moja przyjaciółka znów chcieli wpakować się w kłopoty. Tak, Libby chodzi z moim bratem. W sumie nie dziwię się. Zayn chociaż jest idiotą potrafi zadbać o kogoś kogo kocha. Do tego nie brak mu urody. Podsumowując: "chłopak idealny" jakby to powiedziała Libby.
-Znowu te nielegalne walki?
-No chodź. Będzie fajnie.
-Najfajniejsze będzie uciekanie przed policją, która ostatnio prawie was złapała nie?-zapytałam zmywając talerz po właśnie skończonym śniadaniu
-Właśnie. Prawie-posłał mi swój typowy, łobuzerski uśmiech.
-Nie powinieneś już jechać do pracy? Jest 7.15
-Kurwa! Znowu się spóźnię! Trzymaj się. Cześć młoda-zmierzwił mi włosy i wybiegł z mieszkania. Nalałam sobie soku do szklanki i poszłam na górę. Po porannej toalecie ubrałam się i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Wsiadłam do mojego starego, czarnego garbusa i pojechałam do znienawidzonego przez młodzież budynku-szkoły. Zaparkowałam na moim stałym miejscu. Wysiadłam z auta kierując się do drzwi wejściowych naszego college'u. Będąc już na schodach, ktoś na mnie wpadł, zrzucając mi torbę z ramienia.
-Uważaj jak chodzisz idioto!-rzuciłam podnosząc swoją torbę ze schodów.
-Przepraszam księżniczko-wykonał teatralny ukłon-Zawsze jesteś taka cięta czy tylko chciałaś się przede mną popisać?-spojrzał na mnie z rozbawieniem.
-Żeby jeszcze było przed kim-minęłam go i weszłam do szkoły. Chłopak jeszcze przez chwilę stał w miejscu, po czym pobiegł za mną.
-Czuję się teraz urażony.
-Tak mi przykro-odparłam sarkastycznie-A tak właściwie to kim ty jesteś? Nie widziałam cię tu wcześniej.
-Jestem Harry Styles. Od dzisiaj chodzę tu do szkoły.
-Czyli będę się musiała teraz z tobą męczyć?-jęknęłam
-Ja też się cieszę, że będziemy się często widywać. A teraz mogłaby księżna wskazać mi gabinet dyrektora?
-Korytarzem prosto i na końcu w lewo.
-Dziękuję-ukłonił się i odszedł
-Palant-prychnęłam po czym skierowałam się w stronę mojej szafki, gdzie czekała już na mnie Libby.

---------------------------------------------------------------------------------------
Witam w pierwszym rozdziale. Mam nadzieję że się podobał. Liczę na opinię w komentarzach.
Rozdziały postaram się dodawać co tydzień. Jeżeli coś miałoby się zmienić, napiszę o tym.
Nowy wygląd pojawi się w najbliższym czasie. Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach wpiszcie się w księgę gości.
Kisses,
Gats xx